Moich przyjaciół, na których są wzorowane
są postacie uprzedzam, iż staram się pisać szczerze.
Muzyka (słuchaj od * do *)- [klik]
*Minęły
już prawie dwa tygodnie odkąd rozpoczęłam naukę w tej szkole. Zdążyłam się już
w miarę zaklimatyzować. Moja klasa jest naprawdę fajna.
Z Megan jestem coraz bardziej związana i czuję, że to
może być początek pięknej przyjaźni. Ma strasznie zakręcone (pozytywnie)
pomysły. Potrafi także wspierać. Po prostu... jest świetna. Jej jedynym minusem
jest to, że... Czasem jej dowcipy są trochę dotkliwe.
Jes jest bardzo dobrą towarzyszką jeśli chodzi o żarty.
Czasami trochę przesadza, ale ją lubię.
Jecky... To jest trochę bardziej skomplikowane. Fajnie
się z nią gada i w ogóle, ale... Zgrywa twardzielkę i takie zachowanie nie
zawsze wychodzi jej na dobre.
Jason Martien- wysoki brunet o, jak niektórzy twierdzą
(czytaj: Megan),
hipnotyzujących, brązowych oczach. Czarodziej. Nasz „klasowy głupek”posiadający niezłe
powodzenie u dziewczyn. Z nim nie można się nudzić. Za każdym razem jak na
niego patrzysz automatycznie się uśmiechasz. Ciągle się wygłupia.
Jordan Rye- dobrze zbudowany, wysoki brunet z brązowymi
oczami ukrytymi za szkłami okularów. Łowca. Jest zdecydowanie najdojrzalszy z
chłopaków z naszej klasy. Ma fajne poczucie humoru. Obiekt westchnień Jessy.
Max Johen- wysoki blondyn o jasnoniebieskich oczach.
Czarodziej. Lubi układać kostki Rubika. Jecky się w nim podkochuje. Chyba z
wzajemnością, ale nie wiem na pewno.
Madison Newsey- średniego wzrostu brunetka z brązowymi
oczami. Czarownica. Nie lubi języków.
Carolyn Verdict- wysoka blondynka o niebieskich oczach.
Wilkołaczka. Często się spóźnia.
Peter Coobler- niski blondyn z szarymi oczami.
Czarodziej.
David Saffron- średniego wzrostu rudzielec o zielonych
oczach. Wilkołak. Ma dosyć specyficzne poczucie humoru (związane z... no wiecie
CZYM).
Stanley Addamsey- średniego wzrostu brunet z długimi
włosami i brązowymi oczami. Czarodziej. Jego pasją jest zabieranie Megan
korektora do długopisów.
Julian Seed- wysoki blondyn o niebieskich oczach, w
okularach. Czarodziej. Na lekcjach siedzi cicho, ale kiedy przychodzi co do
czego...
Will Northlight- średniego wzrostu brunet z brązowymi
włosami. Czarodziej.
Jake Grouts- niski brunet o brązowych oczach. Łowca.
Bardzo gadatliwy.
Sarah Cutlery-
wysoka brunetka z szarymi oczami. Czarownica. Zawsze podąża za najnowszymi
trendami.
Jasmine Nosell- wysoka, rudowłosa dziewczyna o zielonych
oczach, w okularach. Łowczyni.
Matt Rewardroof- wysoki brunet z brązowymi oczami.
Wilkołak.
Martin Raspberry- niski szatyn o szarych oczach.
Czarodziej.
Camille Galling- średniego wzrostu szatynka z zielonymi
oczami. Czarownica ze śladowymi ilościami krwi Nimfy Leśnej.
Harriet Butterly- średniego wzrostu blondynka o szarych
oczach. Pół Czarownica pół Nimfa Wodna. Bardzo inteligentna.
Harry Boxie- średniego wzrostu blondyn z szarymi
oczami. Jego ojciec jest Czarodziejem, a
matka Nimfą Wodną.
Kevin Verdure- niski blondyn o niebieskich oczach.
Czarodziej. Klasowy mózgowiec. J
Simon Abuse- średniego wzrostu brunet z ciemnozielonymi
oczami. Wilkołak. Często irytujący J.
Jacob Quiet- niski brunet o szarych oczach. Czarodziej.
Wcale nie taki cichy.*
Właśnie siedziałam razem ze
wszystkimi w jadalni i kończyłam śniadanie.
- Który dzień dzisiaj jest?- zapytał Peter próbując
przekrzyczeć hałas panujący w pomieszczeniu.
- Poniedziałek 15 września.- odpowiedział mu Will.
Prawie zadławiłam się kanapką. Po chwili Jason
potwierdził to, o czym myślałam.
- O! Czyli dzisiaj przyjeżdża mój współlokator. Ten,
Josh czy jakoś tak, prawda?
- Na to wygląda- odparła Jasmine.
- Wybaczcie na chwilę- mruknęłam odchodząc od stołu.
Kątem oka widziałam, że Meggie chce za mną iść, ale Jes
ją zatrzymała.
Szłam pustym korytarzem pogrążona w myślach. Miałam złe
przeczucia. Nagle poczułam uderzenie i zanim zorientowałam się co się stało,
leżałam już na ziemi. Nade mną pochylał się wysoki, dobrze zbudowany chłopak z
czarnymi włosami, w ciemnych dżinsach i granatowym swetrze. Był o około rok
starszy ode mnie. Wpatrywał się we mnie herbacianymi oczami i uśmiechał
przyjaźnie.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię- odezwał się aksamitnym barytonem i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
- Przepraszam, nie zauważyłem cię- odezwał się aksamitnym barytonem i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
- Nie, to ja przepraszam. Powinnam bardziej uważać jak
chodzę.- poprawiłam go, kiedy już stanęłam na nogach.
- Daj spokój. Nazywam się Nathan. Chodzę do 2b i jestem
wampirem. A ty?
- Mam na imię Elizabeth, jestem pół Czarownicą, pół muzą
i chodzę do 1e.
- Podejrzewam, że nie chodziłaś wcześniej do tej szkoły,
bo jakoś cię tu nie widziałem.
- Zgadłeś. Gdzie się tak spieszyłeś?
- Widzisz, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności zaspałem
i chciałem się jeszcze załapać na coś do jedzenia, ale chyba sobie odpuszczę.- powiedział
i spojrzał w moje ciemnobrązowe oczy.
Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie. Coś w nim takiego
było, że nie dało się go nie lubić.
- A ty? Co tu robisz sama?- wyrwał mnie z zamyślenia.
Moja twarz od razu stężała.
- Jakoś... Nie byłam zbyt głodna. Wiesz może która
godzina?- zmieniłam temat.
Wiedziałam, że nie było to zbyt przekonujące, ale Nathan
zrozumiał o co mi chodzi i odpuścił. Owszem, wydawał się sympatyczny, ale nie
będę gadać o moich problemach dopiero co poznanemu chłopakowi. Poza tym trafił
na dość drażliwy temat.
- Za piętnaście ósma. O której zaczynasz zajęcia?
- Niestety piętnaście po, więc chyba pójdę już do
pokoju. Muszę jeszcze spakować rzeczy.- odparłam.
- No to cześć, Elizabeth.
- Pa!- rzuciłam na odchodnym.
Zdążyłam
spakować wszystkie rzeczy, gdy do pokoju wpadła Megan. Była zdyszana po czym
wywnioskowałam, że biegła.
- Dziewczyno!- zawołała- Po pierwsze, dlaczego
uciekłaś?! A po drugie, wiesz, że jest już dziesięć po?!
- Primo, uspokój się bo ci zaraz żyłka pęknie. Secundo,
nie twoja sprawa. Terzo, ja w przeciwieństwie do ciebie jestem już gotowa.-
odparłam.
- Dobra- zaczęła już normalnie- Poczekaj chwilę, wezmę
tylko rzeczy i idziemy.
Pierwsza
lekcja (tańce) przeminęła nam w miarę szybko. Skierowałyśmy się w stronę sali od
zielarstwa. Jako pierwsze zajęłyśmy swoje miejsca i wyciągnęłyśmy podręczniki.
Na ławkach leżały przybory potrzebne do danej lekcji. Wzięłam mały szklany
pojemniczek i zaczęłam obracać go w dłoniach. Nie minęło pięć minut, a klasa
była już pełna. Oprócz jednego miejsca... Wtedy weszła pani Limpsprout,
czarownica, nauczycielka zielarstwa. Młoda, wysoka, szczupła kobieta z krótkimi
blond włosami. Była ubrana w białą koszulę i niebieskie legginsy. Powiodła
stalowoszarymi oczami po zebranych. Wszyscy od razu zmilkliśmy.
- Dzień dobry- odezwaliśmy się chórem.
- Dzień dobry- odpowiedziała kobieta- Wstańcie proszę.
Chcę wam przedstawić nowego kolegę.
Moje serce przyspieszyło. Razem z innymi podniosłam się
z krzesła. Zaczęłam pukać w pojemniczek palcami ze zdenerwowania.
- To jest Josh- kontynuowała- No chodź tutaj.
Do klasy wszedł ubrany w czarne dżinsy i niebieski
T-shirt, dosyć wysoki chłopak o jeszcze lekko opalonej po wakacjach skórze,
ciemnobrązowych, trochę lokowanych włosach i oczach koloru morskiej wody.
Słyszałam podekscytowane szepty dziewczyn, ale sama
byłam jak sparaliżowana. Czułam w gardle wielką gulę i miałam wrażenie, że moje
serce zaraz wybuchnie z przeciążenia. Do moich oczu napłynęły łzy. Upuściłam
pojemnik. Kawałki szkła roztrysnęły się na wszystkie strony. Czułam jak kaleczą
moje dłonie, ale nie mogłam nawet krzyczeć. Nagle wszystko straciło znaczenie.
Krzyki słyszałam jakby z oddali. Byłam świadoma tego, że pani Limpsprout i
Megan prowadzą mnie do wyjścia, a dalej do pielęgniarki, lecz przed oczami
miałam tylko Jego. Zdrajcę.
Podobało wam się? Mam nadzieję, że tak. Jak już mówiłam część rzeczy się już wyjaśnia. No cóż... Komentujcie i czytajcie dalej! :)
Po pierwsze to coś niszczy mi życie :)
OdpowiedzUsuńPo drugie zapowiada się ciekawie :)
Po trzecie wiem, gdzie umieścić pewną osobę :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
annem-fanfiction.blogspot.com
Anne M
P pierwsze co ci niszczy życie przepraszam bardzo?
OdpowiedzUsuńPo drugie dzięki.
Po trzecie zadzwoń i mi powiedz.
Po czwarte już do ciebie wchodziłam, a tego nikt oprócz ciebie, Magdy, Jagody i Wiśni nie czyta (na razie! :)), więc wiesz...
Jezu, Przepraszam bardzo! Czy ty przypadkiem chcesz mnie zabić??? Takie coś...A tu koniec???
OdpowiedzUsuńNie, wcale... :b Ja po prostu buduję napięcie.
OdpowiedzUsuńTo jest nie-sa-mo-wi-te! Kiedy następny rozdział? Ja chcę więcej.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze pójdzie to jutro dodam następny
Usuń