Kiedy wygramoliłyśmy się na
zewnątrz (co swoją drogą trwało dość długo), znalazłyśmy się w parku pełnym
różnych roślin (nie pomijając tych, których nie znałam) i… ludzi. Uczniowie w
wieku od 7- 18 lat byli po prostu wszędzie.
Park otaczał ogromną szkołę. Nie była to wielka cegła, jak to czasem ze
szkołami bywa. Budynek na granicach
nowoczesności i tajemnicy był zachowany w kolorach kontrastujących z odcieniami
zieleni oraz niebieskiego dookoła. Przepchałyśmy się w trochę mniej zatłoczone
miejsce i dziewczyny zaczęły opowiadać. Dowiedziałam się, że chodziły tu
wcześniej do podstawówki, ale teraz, w gimnazjum skład klas się zmienił.
Przybyli też uczniowie uczęszczający wcześniej do innych szkół (np. ja). Na
szczęście nic nie straciłam, bo nauka magii i lekcje rozwijające indywidualne
umiejętności zaczynają się dopiero od 13 roku życia, więc dopiero od teraz.
- No dobra. Musimy znaleźć nauczyciela przełożonego. Czyli po
prostu wypatrujcie tabliczki z napisem 1e.- stwierdziła Megan.
Zaczęłyśmy rozglądać się dookoła.
- Och! Tam są Jordan i Julian!- zawołała Jecky.
Nagle Meggie pisnęła. Podszedł do
nas jakiś chłopak. Był dość wysoki i szczupły. Miał brązowe, jaśniejsze na
końcach włosy i ciemnobrązowe oczy. Jego usta były ułożone w szelmowski
uśmieszek.
- Jason jestem.- zwrócił się do mnie- Widzę, że znowu zamęczacie
jakąś nową, dziewczyny.
- Ja mam imię.- wtrąciłam- Elizabeth.
- Dobra, spadaj Jason. Musimy ją oprowadzić.- Jessy była
wyraźnie zniesmaczona jego obecnością tutaj.
Megan wręcz przeciwnie. Zauważyłam jej ukradkowe spojrzenia, a
kiedy przechwyciłam jedno z nich od razu się zarumieniła. Postanowiłam,
że potem ją o to zapytam. Owszem, był przystojny, ale nie mogłam powiedzieć nic
więcej. W końcu w ogóle go nie znałam.
- Ok, ok. Już sobie idę.- odparł i udał się w kierunku grupki
chłopaków w naszym wieku.
Dziewczyny pociągnęły mnie dalej, do centrum parku. Przed nami
widniało wybrukowany plac z fontanną po środku. Rzeźby Syren i Trytonów wiły
się obok siebie, a z ich ust tryskała woda. Za placem wznosiła się szkoła.
Wtedy usłyszałam krzyk radości. Dwie dziewczyny wręcz rzuciły się na Jes.
Wszystkie zaczęły się śmiać leżąc na ziemi.
- Jak ja się cieszę, że w końcu cię widzę!- zawołała jedna z
nich.
- Ja też.- odpowiedziała wilkołaczka i spojrzała na mnie-
Właśnie, to jest Elizabeth. Będzie chodziła do naszej klasy.
- Hej! Ja jestem Juliet- powiedziała średniego wzrostu blondynka
z grzywką na bok w czarnej sukience i butach na obcasie- a to jest Alex-
wskazała wysoką dziewczynę o także blond, długich włosach w niebieskich
leginsach, białej bluzce i adidasach.
- Cześć.- odpowiedziałam.
Tylko tyle zdążyłam powiedzieć, bo Jecky zaczęła mnie ciągnąć w
inną stronę.
- Widzę tabliczkę!- zawołała.
Faktycznie. Kawałek dalej stała dosyć młoda kobieta o
jasnoniebieskich włosach i szarych oczach, ubrana w beżową sukienkę do ziemi.
Trzymała transparent z napisem 1e. Podeszłyśmy do niej. Była tam też reszta
klasy.
- Nazywam się Katherine Glossdrop. Jestem Nimfą Wodną. Będę
waszym klasowym opiekunem. Chodźcie, zaprowadzę was do pokoi.- powiedziała i
ruszyła ku wejściu do szkoły.
Weszliśmy na drugie piętro,
przeszliśmy holem po prawej i skręciliśmy w lewo.
Przeszliśmy przez duże drzwi z
ciemnego drewna i znaleźliśmy się w dużym pokoju wspólnym. Podłogę wyścielał
purpurowy dywan, a beżowe ściany sprawiały, że pokój nie wyglądał na zbyt
ciemny. W lewym rogu pomieszczenia stał ceglany kominek otoczony trzema
fotelami. Po drugiej stronie były ustawione małe stoliki i krzesełka. Po środku
pokoju stała ogromna kanapa (na
którym zmieścilibyśmy się prawie wszyscy razem) skierowana w stronę wielkiego
telewizora, który zajmował pół ściany i ustawionych w półkole głośników.
Wszystko co potrzebne, żeby robić wspólne maratony filmowe w weekendy.
„Już kocham to miejsce” pomyślałam.
Pani Glossdrop poprowadziła nas w stronę krótkich schodów i po
chwili znaleźliśmy się w także wyłożonym dywanem korytarzu z 13 drzwiami.
- Pokoje są dwuosobowe. Wasze bagaże już czekają. Dochodzi
godzina 8.00. Macie cały dzień na rozejrzenie się po okolicy. O 17.00 odbędzie
się obiadokolacja, a jeśli ktoś będzie chciał coś przekąsić zapraszam do
kuchni. Poproście, na pewno coś dostaniecie. Teraz idę do części dla
nauczycieli. Do widzenia.- odwróciła się i odeszła w stronę schodów.
- Ale skąd mamy wiedzieć który pokój jest czyj?- zapytałam
szeptem.
- Pokażę ci.- odszepnęła Megan i podeszła do pierwszych drzwi po
lewej.
Kiedy tylko się do nich zbliżyła, pojawił się złoty napis:
Will Northlight
i Jake Grouts
Powtórzyła go na głos i obeszła wszystkie zgodnie z ruchem
wskazówek zegara.
- Stanley Addamsey i Julian
Seed.
- Peter Coobler i David
Saffron.
- Madison Newsey i Carolyn
Verdict.
- Jordan Rye i Max Johen.
- Jessica Twitt i Jecky Cherriet.
- Elizabeth Michles i Megan
Wan.
- Jason Martien i Josh
Uncanny.
- Ale kto to?- spytał Jason.
- Sarah Cutlery i Jasmine
Nosell.
- Matt Rewardroof i Martin Raspberry.
- Camille Galling i Harriet
Butterly.
- Harry Boxie i Kevin
Verdure.
- Simon Abuse i Jacob Quiet.
Kiedy skończyła poszłyśmy do
swojego pokoju, który był na końcu korytarza. Ściany były pomalowane na
piaskowy odcień żółci. Stały tam dwa łóżka zasłane błękitną pościelą, niebieska
kanapa i duża szafa z jasnego drewna. Na podłodze leżał dywan koloru kanapy,
okna okalały jasnoniebieskie zasłony. W rogu pomieszczenia stał telewizor, a
obok znajdowały się drzwi do łazienki.
- No cóż…- zaczęłam- Nie pozostało nam nic innego, tylko się
rozpakować.
Część! Na razie to na tyle. Komentujcie, to bardzo ważne. Mam nadzieję, że będziecie czekać na następne rozdziały. Swoją drogą następny ukaże się już niedługo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz