Czytasz = Komentujesz

Czytasz = Komentujesz

Komentarze są bardzo ważne. To właśnie one najbardziej motywują do pisania, więc pozostawcie coś po sobie. Nawet "super" jest w porządku. Przynajmniej wiem wtedy, że ktoś to czyta i go to obchodzi.

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 8 cz. 1



19 listopada, środa
Dzisiaj jedziemy na wycieczkę! Stracimy cały dzień lekcji! Dostałam totalny zaciesz[i]. Wczoraj nie mogłam zasnąć, a rano mimo tego, że spałam około 5 godzin byłam zupełnie wyspana. Mieliśmy tylko dwie lekcje. Jako pierwsza była narada. Zebraliśmy się w klasie 203 i czekaliśmy na panią Glossdrop. Kiedy weszła chłopcy wybałuszyli oczy. Niby jesteśmy „jeszcze mali”, ale cóż… Hormony i wyobraźnia to dość specyficzne połączenie. Powodem ogólnego zainteresowania była sukienka, którą nauczycielka miała na sobie. Była ona szara bez rękawów, przylegająca do ciała, ale tylko do połowy ud. Dalej ciągnął się koronkowy „welon”, który sięgał błękitnych  szpilek. Jej włosy, wcześniej niebieskie, teraz zmieniły się w przybrudzony blond, a jedynie końcówki pozostały takie, jak wcześniej. Patrząc na nią poczułam się trochę nie na miejscu w moich dżinsach- rurkach, koszuli w kratkę i adidasach. Zaraz jednak wszystko miało się wyjaśnić. Kobieta spojrzała na wszystkich po kolei.
- Jak wy wyglądacie! Nie dostaliście komunikatu?- zapytała.
- Ale jakiego komunikatu?- zainteresowała się Camille.
- Poważacza[ii] z informacją na temat ubioru.
Wszyscy pokiwaliśmy przecząco głowami.
- No dobrze, ale nie możecie tak pojechać- zrobiła krótką pauzę- Słuchajcie, odpuszczamy sobie tę lekcję. Zgodnie z tym co było w poważaczu, zgłosicie się teraz wszyscy do pani Hope. Ona powie wam co robić. Tylko szybko. Mamy mało czasu- postanowiła.
Wyszliśmy z klasy i wielką grupą powlekliśmy się korytarzem w stronę schodów.
- Kim jest pani Hope?- zapytaliśmy równo Josh i ja.
- To nasza woźna. Ale jest naprawdę super, zobaczysz- dodała widząc moją minę- Niewiele osób wie, że była kiedyś słynną projektantką i prowadziła dom mody w Paryżu, a jej pokój to istna kopalnia mody.
Doszliśmy do odpowiednich drzwi i zapukaliśmy. Po chwili otworzyła nam kobieta o figurze „jabuszka”, blond włosach i szarych oczach. Pani Hope.
- Nareszcie! Myślałam, że już nie przyjdziecie! Mamy tylko półtorej godziny. Najpierw wchodzą dziewczyny. Wy, chłopcy zaczekajcie tutaj- wskazała ławkę ustawioną pod ścianą korytarza.
Kiedy znalazłyśmy się w środku nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. Wszędzie wisiały sukienki, spódniczki, spodnie i bluzki w różnych kolorach, wzorach i rozmiarach. Pani Hope kazała nam ustawić się w kolejce. Pierwsza była Jasmine. Jest ona szczupła i drobna, więc rozmiar nie stanowił problemu. Za to kobieta chwilę poświęciła na dobranie sukienki w odcieniu zieleni adekwatnym do oczu Jasm. Kiedy w końcu problem został rozwiązany, ku niezadowoleniu dziewczyny, kazano jej włożyć złotawe buty na obcasie, jednak Jasmine uparła się, aby jej włosy zostawić w spokoju. A następna była Sarah.

Później Jecky i Jessy.



Potem Megan i ja.

Czułam się po prostu jak jakaś modelka przed pokazem mody.
No ale przecież pani Hope była kiedyś projektantką” przypomniałam sobie.
Kiedy wszystkie miałyśmy na sobie eleganckie stroje (każdy inny, a za razem tak pasujący do reszty) okazało się, że minęła godzina. W związku z tym chłopcy pewnie zaczęli się już nudzić. Chociaż po nich można się spodziewać wszystkiego. No właśnie. Wszystkiego oprócz ich reakcji po naszym wyjściu na korytarz. Gdy tylko otworzyłyśmy drzwi wszystkie rozmowy ucichły, a oni siedzieli na ławce z szeroko otwartymi oczami. Nie trwało to jednak długo. Po chwili Martin i Simon znaleźli się przy Jasmine, a Jason wyglądał jak zahipnotyzowany idąc z wielkim uśmiechem w stronę Megan (z tego co wiem, a Megan nawijała jakieś 2 dodziny, to ich randka się udała). Jednak, ku mojemu zdziwieniu, miałam wrażenie, że mi też ktoś się przygląda. Czułam na sobie czyjeś rozpaczliwe, lecz delikatne spojrzenie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, ale kiedy się odwróciłam, żeby zobaczyć kto na mnie patrzy, jego już nie było. Podchodząc do ławki powtarzałam sobie, że mi się wydawało, ale szczerze w to nie wierzyłam.
***
Perspektywa Josha
Kiedy dziewczyny weszły na korytarz moje spojrzenie od razu powędrowało do Elizabeth i… Po prostu nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała… Nawet nie mam słów. Mógłbym na nią patrzeć godzinami, ale gdy się odwróciła szybko przeniosłem wzrok na Megan. Dziewczyna uśmiechała się promiennie do Jasona. Zauważyła, że na nią spoglądam i dała mi niemy znak. Jej zdaniem mogłem teraz porozmawiać z El. Ale nie było czasu. Pani Hope gestem zaprosiła nas do swojego pokoju. Wszędzie porozrzucane były ubrania, a obok toaletki (chyba tak to się nazywało) widać było ślady kosmetyków. Kobieta wyjęła z kieszeni różdżkę (jej była gładka, idealnie prosta, wykonana z jasnego drewna z małym rubinem na końcu), machnęła nią i zaraz zapanował porządek, a sukienki i spódniczki zastąpiły garnitury i  koszule. Wszyscy zgodnie jęknęliśmy. Gorzej być nie mogło. Jednak po półgodzinie protestów pani Hope udało się wcisnąć nas w garnitury. Mój był cały czarny, spod spodu wystawał tylko kawałek białej koszuli, a krawat w paski jak u zebry uwierał mnie w szyję. Z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy wyszliśmy na korytarz, aby spotkać się z niespotykaną reakcją. Dziewczyny siedziały z nogą na nodze, spoglądały na nas jakoś dziwnie, uśmiechały też jakoś inaczej, a w ich oczach widać było figlarne błyski. Wszystkie się tak zachowywały. Wszystkie oprócz jednej. Elizabeth w ogóle się nie uśmiechała. Siedziała i wpatrywała się tępo w ścianę.
Musiała się naprawdę mocno zamyślić” pomyślałem uśmiechając się pod nosem. „Tylko o czym myślała, skoro jest smutna” od razu mina mi zrzedła.
Wtedy El mnie zauważyła. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie bez słów. Był to poniekąd nasz sposób komunikowania się mimo, że dzieliły nas ponad 3 metry. Dookoła panował gwar spowodowany rozmowami, a my jedni nie odzywaliśmy się. Jednak wiedziałem co chciała mi przekazać Ellie. Że jest jej ciężko. Widziałem to w jej oczach. Podobno to właśnie oczy mówią prawdę. Zgadzam się z tym. Oczy są po prostu odwzorowaniem naszej duszy. Wiedziałem już na pewno co mam zrobić. Musiałem z nią porozmawiać. Jak najszybciej.
***
Perspektywa Elizabeth
Nie mogłam już dłużej patrzeć na Josha. To… Bolało. Szczerze mówiąc tęskniłam za nim i chciałabym, żeby wszystko wróciło do normy, ale… Wiedziałam, że to się nie zdarzy. Moje rozmyślania przerwał głos pani Glossdrop:
- Gotowi? W takim razie idźcie po kurtki i zbierzcie się na parterze.
Szybko zrobiliśmy co kazała. Stanęliśmy przed potężnymi drzwiami szkoły czekając na nauczycieli. Za oknami gałęzie drzew muskał wiatr, a ścieżka była wyścielona liśćmi. Oprócz wychowawczyni jechała z nami jeszcze pani Diagle, nauczycielka matematyki. Kobiety sprawdziły obecność (wszyscy byli) i udaliśmy się do wyjścia. Ruszyliśmy dróżką w prawo, aż doszliśmy do dość obszernej drogi.
- Zdziwisz się, kiedy zobaczysz czym jedziemy- powiedziała do mnie Megan.
Faktycznie. Obok nas, na asfalcie stał niespotykany pojazd. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły szkolny autobus, ale kiedy podeszliśmy bliżej zauważyliśmy, że jego koła się skrzą, a z rur wydechowych tryskają kolorowe iskry. W zależności od kąta padania światła zmieniał kolor i po jego bokach widać było klapy z zawiasami.
- To jest nasz szkolny autobus. A raczej jeden z kilku- zaczęła tłumaczyć Meggie.
- No dobra, tego się zdążyłam domyślić. Ale dlaczego się tak błyszczy i zmienia kolory?- zapytałam.
- Żeby ludzie nie widzieli go, kiedy będzie przejeżdżał przez portal- za moimi plecami rozległ się męski głos.
Stał tam mężczyzna, około 30- letni, o intensywnie niebieskich oczach i blond, prawie białych włosach. Uśmiechał się przyjaźnie. Miał na sobie ciemne dżinsy i koszulę w kratkę.
- Łatwo jest przenieść się pojedynczo lub w małej grupie, ale założę się, że za którymś razem ktoś zauważyłby autobus pojawiający się znikąd. Trudno byłoby coś takiego zatuszować- kontynuował- Lśniąca powłoka jest zaczarowana tak, by wytwarzała wokół siebie pole pochłaniające kolory. Trochę jak kameleon.
Wtedy podeszła do nas pani Glossdrop.
- Dzisiaj nie będzie nam to jednak potrzebne. Zostajemy po naszej stronie portalu- powiedziała- Widzę, że poznałyście już pana Granta.
- Mówcie mi Drake- mężczyzna machnął ręką- Jestem jakby przewodnikiem. Poniekąd odpowiadam za wasze bezpieczeństwo i… Obsługuję środek transportu.
- Czas wsiadać!- zawołała do nas pani Diagle- Och, witaj Drake.
- Witaj Isabelle. Chodźcie. Musicie zająć swoje miejsca- zwrócił się do nas.
Posłusznie weszłyśmy do pojazdu, który… od środka wydawał się jakiś większy. Usiadłyśmy po jednej stronie i od razu zaczęłyśmy rozmawiać. Między sobą i z innymi. Usłyszałyśmy głos Drake’a:
- Proszę zapiąć pasy, za chwilę starujemy!
- Dlaczego on mówi jak w samolocie?- zapytałam.
- Zobaczysz- odparła podekscytowana Megan.
Z pomocą Meggie zapięłam pasy (wyglądały jak pnącza, a żeby zrobić z nich pożytek trzeba było szeptać komplementy i je głaskać).
- Popatrz w okno- szepnęła Jessy.
Zrobiłam co powiedziała. Na początku nic się nie działo, ale potem zrozumiałam o co jej chodziło. Zawiasy skrzypnęły i z klap po bokach pojazdu wysunęły się… Skrzydła. Ale nie metalowe jak w samolocie. Te przypominały bardziej ptasie. Były w kolorze autobusu, lecz wydawały się blade i trochę przezroczyste. Nagle maszyna oderwała koła od ziemi i poszybowaliśmy w stronę miasta.
W prawdzie cały dzień miał być opisany w jednym rozdziale, ale ostatnio nie mam z a bardzo czasu, a nie chcę żebyście czekali 2 miesiące na coś nowego, więc postanowiłam go rozdzielić. Co do postaci, to po pierwsze nie chciało mi się tego wszystkiego opisywać, a po drugie chciałam żebyście zobaczyli moją… Eeeee… Wizję artystyczną. Tak, chyba mogę to tak określić.
Kolorowa Czytelniczka


[i] Dla niekumatych: zaciesz jest wtedy, kiedy jest się tak podekscytowanym, że aż energia rozpiera od środka i ma się wrażenie, że zaraz się wybuchnie.
[ii] Wiadomość głosowa w postaci gadającego zwoju papieru z adresem odbiorcy i podpisem nadawcy oraz pieczątką Magicznego Urzędu Korespondencyjnego (MUK).

4 komentarze:

  1. Fajne! Jak zwykle moje imię pojawiło się tylko raz! Nie no super naprawde świetne.:* Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, cześć i czołem :D
    Długo mnie tu nie było, a szkoda... Juz wszystko nadrobiłam i powiem Ci jedno: dziewczyno masz talent do wyciągania ludzi w swój świat, świat tego opowiadania ;)
    Co tu dużo mówić, po co się rozpisywać skoro można powiedzieć po prostu: Świetny rozdział :D
    Pewnie jeszcze nie raz tu zajrzę a tymczasem proszę Cię o powiadamianie mnie na bieżąco o rozdziałach pojawiających się na twoim blogu. Zostaw komentarz na moim blogu ze wzmianką o nowych rozdziałach a na 100% wpadnę i przeczytam :P Zapraszam Cię wiec do mnie(http.:wystarczywyciagnacrekepomarzenia.blogspot.com) serdecznie pozdrawiam i do nn:*
    Ps. Świetnie rysujesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie:-* Wchodziłam już na twojego bloga i myślę, że naprawdę dobrze piszesz. Zaciekawiłaś mnie swoją historią. Na pewno będę starała się informować o nowych rozdziałach. A narazie jeszcze raz dzięki :-D

      Usuń